Mini elektrownie wiatrowe i słoneczne są opłacalne

12 czerwca 2012

     Właściwie już dawno wprowadziliśmy do swojej oferty  mini elektrownie wiatrowe (o mocach do 600W), tym niemniej ostatnie zmiany cen oraz uproszczenia konstrukcyjne i wzrost skali produkcji spowodowały, że atrakcyjność cenowa tych urządzeń jest naprawdę duża. Jeżeli dodać do tego dużą niezawodność to mamy gotowy przepis na tanią energię w miejscu gdzie nie ma sieci energetycznej.

     Brak sieci energetycznej nie oznacza wcale, ze nie ma takiej sieci w pobliżu. Chodzi raczej o to, że doprowadzenie prądu do odległego odbiornika jakim może być lampa uliczna lub znak drogowy, oświetlenie przejścia dla pieszych czy po prostu jakieś urządzenie (nadajnik) jest związanie z opomiarowaniem (czyli trzeba podłączyć licznik energii elektrycznej). Często takie pojedyncze odbiorniki pobierają bardzo mało prądu, ale koszt utrzymania sieci energetycznej chociażby z uwagi na konieczność odczytywania licznika, jest bardzo wysoki. Dlatego w sumie nawet jeżeli w pobliżu są przewody elektryczne umożliwiające podłączenia do sieci nie ma to uzasadnienia ekonomicznego. Wystarczy przecież zastosować małą elektrownię wiatrową i/lub fotoogniwa, które dostarczą prąd dla odbiornika. Przy obecnych cenach urządzeń nie ma się nad czym zastanawiać.

     Posłużmy się przykładem lamy ulicznej zasilanej alternatywnie. W praktyce elementy, które musimy zgromadzić to mała elektrownia wiatrowa (cena od 1050zł), panel fotowoltaiczny (ceny zaczynają się już poniżej 350zł, ale ze względu na moc warto wydać nieco więcej), akumulator (ceny od 100zł, ale znowu warto wydać nieco więcej) i lampa (ze względu na ograniczenie poboru prądu warto zastosować lampę LED tym bardziej, że jej żywotność jest dużo większa niż klasycznej lampy sodowej, cena około 750zł.). Pozostałe elementy takie jak słup pozostają identyczne jak w przypadku klasycznej lampy. Odpadają koszty podłączenia licznika, podłączenia przewodów elektrycznych a dochodzą koszty montażu wiatraka i ogniwa fotowoltaicznego. Podsumowując koszty urządzeń zamykają się w 2500zł. Tak skonfigurowany system umożliwia zasilanie lampy LED przez około 3 dni kiedy nie będzie wiatru i słońca. W praktyce takie chwile się nie zdarzają. Jeżeli nawet  prądu wytworzonego będzie mało w ciągu dnia to lampa zgaśnie, ale dopiero w późnych godzinach nocnych i raczej nie będzie to problemem. Gdyby mimo wszystko było, to są jeszcze systemy umożliwiające ograniczenie pobieranej energii przez lampę i rozjaśnianie jej tylko kiedy ktoś przechodzi w pobliżu (czujnik ruchu). Wykorzystując takie mini elektrownie można naprawdę sporo zaoszczędzić. Przyjmując, że tylko za „odczytywanie licznika” (stała opłata przesyłowa) trzeba zapłacić 20zł miesięcznie a koszt instalacji OZE jest o 1000zł wyższy od klasycznej lampy, czas zwrotu wynosi tylko 4 lata.